Witajcie!
Dzisiaj na naszym blogu gościmy niesamowicie pozytywną i ciepłą osobę, którą większość z Was jako Czarną Damę, a prywatnie Lidzię. Zapraszam do lektury wpisu Lidzi :)
Witam wszystkich bardzo gorąco.
Mam na imię Lidka, choć większość z Was w blogowym świecie zna mnie jako Czarna dama.
Już od 7 lat prowadzę blog Misiowy Zakątek, na którym prezentuję swoją radosną twórczość :)
Moja przygoda z rękodziełem zaczęła się we wczesnym dzieciństwie, kiedy to Mamusia i Babcia
uczyły mnie podstaw szydełkowania, oraz pokazały, jak można z niczego stworzyć coś pięknego.
Pierwszą moją miłością było szydełko, pamiętam te koślawe serwetki jakie robiłam mając 6 lat.
Teraz wychodzi mi to już troszkę lepiej, a zamiast serwetek staram się robić rzeczy bardziej użytkowe.
Drugą moją miłością jest haft krzyżykowy i to w tej technice ostatnio najwięcej tworzę.
A hafty te umieszczam na wszystkim, na czym tylko się da umieścić.
Tak żałuję, że do szycia mam (niestety) dwie lewe ręce, bo dzięki temu mogłoby
powstać znacznie więcej fajnych rzeczy. Ale co zrobić, kiedy tego talentu Bozia nie dała...
I tutaj pojawia się trzecia moja miłość, czyli tworzenie kartek, których w swoim dorobku mam
już prawie tysiąc sztuk. Ostatnio najczęściej powstają właśnie kartki z haftem krzyżykowym.
Te 3 pasje są dla mnie najważniejsze i na nich głównie się koncentruje.
Ale oprócz tego lubię co jakiś czas sięgnąć po filc, by zrobić na przykład takie rzeczy.
A także zrobić rzeczy całkowicie odmienne od tych, którymi zajmuje się na co dzień.
Jednym słowem, gdy coś mi się spodoba, albo mnie zainteresuje, to wtedy to robię :)
***********
Dziś mam przyjemność wystąpić tutaj jako Gościnna Projektantka.
Z tego miejsca chcę bardzo podziękować całej ekipie Świrów Rękodzieła
za wybranie mnie do tej roli i możliwość pokazania tutaj swoich prac.
Mam nadzieję, że to co stworzyłam, choć trochę kogoś zainspiruje.
A tworzyłam dla Was z takich włóczek YarnArt.
Nigdy przedtem takich włóczek nie miałam, zaskoczyła mnie więc ich grubość.
I już wiedziałam, że nie zrobię tego co planowałam, bo zwyczajnie nie wystarczyłoby
mi na to tych dwóch motków. Drugim problemem okazał się brak odpowiedniej grubości
szydełka. Zaczęłam więc szydełkować największym jakie znalazłam, a mimo to na prawdę
mocno się przy tym namęczyłam. Skończyło się więc tylko na tej małej kosmetyczce.
I co dalej? No ja się tak łatwo nie poddaję. A kto powiedział, że ja koniecznie
muszę coś z tego wyszydełkować? (Jest taki wyraz?) :) Przecież równie dobrze
mogę tą włóczkę wykorzystać w inny sposób. To jest moja podpowiedź dla osób,
które chciałby coś samemu z włóczki zrobić, a nie potrafią. Wystarczy nauczyć się
robić łańcuszek, a potem wykorzystać go jak tylko dusza zapragnie :)
Ja owinęłam nim najpierw rolkę po taśmie klejącej
By w efekcie końcowym zrobić z niego pojemnik na przybory
Potem owinęłam styropianową oponkę i zrobiłam z niej ozdobny wianek
A potem złapałam za styropianowe jajka. Gdy to tworzyłam to akurat był czas
przedświąteczny, więc nie mogło zabraknąć zajączka, u mnie nawet dwa, taka parka :)
Z resztek niebieskiej włóczki, powstał jeszcze ten szydełkowy kicajec :)
Natomiast czarnej starczyło na jeszcze jedno jajo. Jednak czarnego zająca
to jakoś tak nie bardzo było zrobić, więc dla odmiany powstał pingwinek :)
I tak obie włóczki wykorzystałam praktycznie całe. I wiecie co, spodobało
mi się to owijanie wszystkiego, więc na pewno jeszcze nie jedną tego typu pracę
będzie można u mnie zobaczyć :) Zachęcam Was również do takiej zabawy z włóczką.
***
Lidziu zaskoczyły nas Twoje prace i to w jaki sposób wykorzystałaś przesłane Ci materiały!!!
Twoja kreatywność nie zna granic!!!
Jesteś niesamowita!!!
Dziękujemy z Twój występ i zachęcamy do udziału w naszych konkursach :)